Zawsze na służbie

Oto opowieść o śledztwie prowadzonym w tajemnicy – choć dla mieszkańców regionu było bardzo głośną sprawą. Do dziś niewiele osób wie, co tak naprawdę się wydarzyło – nie wie tego nawet wielu zaangażowanych w poszczególne etapy sprawy milicjantów. Twórcy dokumentu „Zawsze na służbie” po raz pierwszy odtwarzają krok po kroku przebieg śledztwa tak zaskakującego, że na lata trafiło do milicyjnych podręczników. Docierają do informacji, do których wcześniej dostęp mieli tylko nieliczni. Ujawniają udział osób, których obecność w śledztwie może być dla jego uczestników zaskoczeniem. Pokazują również, jak niewielki ślad może mieć ogromne znaczenie – jeśli tylko trafi w odpowiednie ręce. 

8 lipca 1979 roku, Lubawa. Piątek. Milicjanci patrolowi Bogdan P. i Tadeusz K. zgodnie z planem odbyli wieczorną służbę. Kilka zgłoszeń, drobne awantury w trakcie wieczornej zabawy. Nic, co odbiegałoby od normy. Po północy Bogdan P. udał się do domu swoim samochodem. Około godziny 1:00 Tadeusz K. zdał broń, założył milicyjny płaszcz, wsiadł na służbowy motocykl i odjechał w stronę domu. Następnego dnia nie pojawił się na służbie.
Tego ranka do komendy w Lubawie trafia zgłoszenie dotyczące włamania do pobliskiego CPN-u. Milicjanci zbierają dowody z miejsca zdarzenia, ale przedłużająca się nieobecność Tadeusza K. niepokoi ich coraz bardziej. Okazuje się, że w nocy nie dotarł do domu, nie widziała go żona, nie widział go nikt. Sprawa z godziny na godzinę robi się coraz poważniejsza.  

O zajściu zostaje powiadomiona Komeda Główna Milicji w Olsztynie i rozpoczyna się śledztwo na szeroką skalę. Do Lubawy zjeżdżają milicjanci z sąsiednich miast. Przeszukują teren centymetr po centymetrze. Poszukiwania odbywają się również z powietrza za pomocą helikoptera, co dla mieszkańców Lubawy jest wielką sensacją. Wszyscy zadają sobie pytania: co się wydarzyło w nocy z 8 na 9 lipca? Gdzie jest Tadeusz K.? Czy ktoś przyczynił się do jego zaginięcia - a jeżeli tak, to kto i dlaczego? 

Kilka dni później na część z tych pytań udaje się uzyskać odpowiedź. 14 lipca w Ornowie, 25 km od Lubawy, dwóch nastoletnich kajakarzy na jeziorze Morliny zauważa dziwny kształt unoszący się na wodzie w przybrzeżnych trzcinach. Z bliska okazuje się, że to ciało mężczyzny w mundurze milicyjnym. Od tego momentu śledztwo dotyczące zaginięcia Tadeusza K. nabiera nowego znaczenia, a dzięki niewielkiemu, niepozornemu dowodowi doczeka się zaskakującego zakończenia.

"Zawsze na służbie" to dwuczęściowy program dokumentalny, opowiadający o śledztwie, którego zaskakujący przebieg do dziś jest w pamięci jego uczestników. Świadkowie wydarzeń, w tym emerytowani milicjanci, zabierają nas w miejsca, w których 40 lat temu rozegrał się dramat. Opowiadają o swoich przeżyciach, krok po kroku odtwarzają wydarzenia – i dostają możliwość poznania szczegółów, których wcześniej nie znali.